Początki prawa patentowego według wielu źródeł sięgają roku 1474 – jakby nie liczyć 545 lat temu.
Tę datę – 19 marca 1474 – nosi tzw. Ustawa Wenecka, której przepisy dotyczą dzisiejszymi słowami, ochrony własności przemysłowej.
To chyba wcale nie jesteśmy dziś tacy genialni, ktoś jednak był przed nami. Początkowy fragment:
„Ze względu na jego wielkość i znaczenie, znajdują się w tym mieście i przybywają na pewien czas z różnych stron ludzie o wielkich zdolnościach, którzy są w stanie wymyślić i wynaleźć różne pomysłowe urządzenia. I gdyby było ustalone, że wynalezione przez nich urządzenia nie będą mogły być wykonywane przez innych, którzy by je zobaczyli, ludzie ci wytężaliby swoje umysły, by wynaleźć i budować rzeczy, które by przyniosły niemało pożytku i korzyści naszemu państwu…”
To państwo to Republika Wenecka. Twórcy ustawy zwrócili uwagę w tych zdaniach, na różnorodne uzdolnienia osób mieszkających czy też przybywających do Republiki. Dziś powiedzielibyśmy: jeden świetnie gra w piłkę, inny ma uzdolnienia matematyczne, a kto inny od zawsze wytwarza rewelacyjne skrzypce. Przekaz tekstu jest klarowny: dajemy Ci prawo własności do Twoich wytworów i zabronimy potęgą naszego Państwa komu innemu produkować takie same urządzenia, czyli zabronimy kopiowania.
Warunek – pomysłowość
Warunek jest taki, że Twoje wytwory muszą być pomysłowe. Dziś ten wymóg określamy jako poziom wynalazczy, a przecież w gruncie rzeczy to to samo. Muszą być pomysłowe, na tle innych urządzeń tego samego przeznaczenia – tak trzeba rozumieć ten wymóg. Pomysłowe, a więc nie znane wcześniej na rynku – coś co jest znane na rynku, nie jest już pomysłowe.
Jeżeli jesteś więc wynalazco, zdolny zaproponować takie produkty, to nie będą one mogły być w naszej Republice wykonywane i sprzedawane przez innych. Dajemy Ci monopol patentowy.
A więc zapraszamy Cię w granice naszego państwa. Mając monopol na swój wynalazek, będziesz dyktować ceny. Będziesz zarabiał lepiej niż inni producenci podobnych urządzeń, które nie są pomysłowe. Pomysłowe, a więc lepsze od urządzeń z twojej branży, które nie są pomysłowe, a więc z założenia gorsze.
Jeżeli Twoje urządzenia, wynalazco, nie będą lepsze od wcześniej znanych, nikt ich nie kupi i zbankrutujesz. Twoje ryzyko. Ale jeżeli Twoje wyroby będą lepsze i bardziej pomysłowe niż wyroby konkurencji, Twój zysk będzie rósł. Jaki w tym interes miał doża Republiki Weneckiej? To proste – z jednej strony podatki – z drugiej eksport, a więc podatki. Sprzedaż Twoich pomysłowych wyrobów rośnie i zaczyna przekraczać granice naszej Republiki, pieniądze wpływają do banków weneckich, na Twoje konto – a Ty wynalazco, teraz już przedsiębiorco, płacisz podatki do kasy Republiki. Podatek ustawimy tak, że będzie Ci się opłacało rozwijać produkcję. Według Twojego pomysłowego rozwiązania czyli, w oparciu o Twój wynalazek.
Patent Wenecki dla wynalazców
Jeżeli można mieć monopol na swój wynalazek to, jak mówi ustawodawca wenecki: ludzi którzy wytężaliby swoje umysły, by wynaleźć i budować rzeczy, które by przyniosły niemało pożytku i korzyści naszemu państwu, będzie przybywać.
Mechanizm jest więc prosty, a jego naczelnym zadaniem jest motywować – po prostu zagonić do pracy – ludzi o wielkich zdolnościach, którzy są w stanie wymyślić i wynaleźć różne pomysłowe urządzenia.
Wracamy do początku: jeden świetnie gra w piłkę, ktoś inny ma uzdolnienia matematyczne, jeszcze ktoś od zawsze buduje pomysłowe wózki do przewożenia towarów, ktoś inny wymyślił nowe receptury szkła witrażowego – inny opracował skład nowej maści przeciw uczuleniom….. Jeżeli potrafił zaprojektować jeden pomysłowy wytwór, to jest szansa, że zaprojektuje także kolejny i następny. Czy mieli rację? Thomas Alva Edison, późniejszy o stulecia, opatentował jak się przyjmuje około 80 wynalazków. Racja była więc po stronie ustawodawcy weneckiego – jeżeli damy im monopol patentowy, będą wytężać swoje umysły.
Doża wenecki to dostrzegł i w Republice zadziałały przepisy patentowe 545 lat temu, w roku 1474.
Więcej na temat patentów znajdziecie Państwo w dziale patenty.